Tym razem
chciałabym poruszyć temat zielonej herbaty, który to w ostatnich latach jest
dosyć kontrowersyjny ze względu na rzekomą zawartość trującego w niej ołowiu.
Tradycja jej picia sięga aż 5000 lat (w Chinach oraz Indii). Do Europy
przywieźli ją oczywiście podróżnicy. Ilość oraz skład chemiczny związków
aktywnych (polifenoli) w herbacie zależy od jej rodzaju, technologii produkcji
oraz sposobu zaparzania. Wykazują one 100 razy silniejsze działanie
przeciwutleniające niż witamina C (zostanie opisana w następnym wpisie), 25
razy silniejsze niż witamina E (jeśli ktoś jeszcze nie miał możliwości przeczytać to zapraszam :-) WITAMINA E) oraz 2 razy silniejsze niż te
zawarte w czerwonym winie (WINKO :-)). Badania przeprowadzone
kilkanaście lat temu w Chinach wykazały, iż u kobiet, które codziennie
spożywały zieloną herbatę znacznie rzadziej występował rak żołądka oraz piersi,
u mężczyzn natomiast rak prostaty. Częste picie tegoż trunku spowalnia również procesy
starzenia, przeciwdziała chorobom przyzębia oraz paradontozie, zapobiega
również chorobom serca i układu krążenia.
Skoro tyle
dobrego potrafi ten napój zdziałać co jest w tym temacie takiego
kontrowersyjnego? Otóż ostatnie badania wykazują, że nie każda zielona herbata
jest samym zdrowiem. Trzeba być ostrożnym w wyborach szczególnie herbat
pochodzenia chińskiego, ponieważ niektóre z upraw mają wysoki poziom skażenia
metalami ciężkimi, w tym ołowiem. Ołów i jego związku mają zdolność
magazynowania się w kościach i nie powodowania bezpośredniego zagrożenia.
Zagrożenie to następuje, kiedy zaczyna brakować w organizmie wapnia i kości zaczynają
być "rozpuszczane", wtedy następuje "wtórne zatrucie". Objawy zatrucia ołowiem to
przede wszystkim bóle głowy, stawowe ,
brzucha, podwyższenie ciśnienia krwi, zaburzenia nerwowe i
psychiczne oraz anemia.
Z badań
przeprowadzonych kilka miesięcy temu wynika, iż Lipton oraz Bigelow zawierały
od 1,25 - 2,5 mg ołowiu w jednej torebce. Natomiast Teavana nie zawiera ani
grama tej trucizny. Jako że ołów kumuluje się głównie w ziemi, może pojawić się
w wielu produktach roślinnych. Zanieczyszczone ołowiem liście herbaty pochodzą
głównie z Chin.
To co? Herbatkę?
:-)
Dziękuję za odwiedziny :-)
milky_tea
*zdjęcia z internetu
**napisane z pomocą notatek własnych, internetu oraz książki Marcina Molskiego "Chemia piękna"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz